.

   Muzeum broni pancernej
na Sadybie (w Warszawie)

 

Cudze chwalicie...
Muzeum na fortach Sadyby powstało zupełnie niedawno bo na wiosnę 1997 roku. Miejsce w którym je utworzono znałem dobrze od dawna, mieścił się tam bowiem dość od zawsze jeden z magazynów Muzeum Wojska Polskiego.

Przy okazji awantury wokół obecnej siedziby muzeum, wyciągających się po nią długich rąk sąsiada, czyli Muzeum Narodowego i wynikającej stąd niepewności, na forty zaczęło trafiać coraz więcej eksponatów, w tym i niektóre perły pierwszej wielkości (o czym za chwilę). Otwarcie muzeum czołgów obok istniejącego już muzeum katyńskiego wydało mi się nieco naciągane i wiązałem je z oddalającą się w nieznaną przyszłość perspektywą budowy nowej siedziby muzeum na Cytadeli. I myliłem się jak rzadko. Oto bowiem poza pewnym uporządkowaniem i odnowieniem eksponatów broni już zmagazynowanej na forcie i sprowadzeniem kilku czołgów z Alei, w trzech odnowionych komorach fortu zorganizowano wystawę przedstawiającą historię polskiej broni pancernej w drugiej wojnie światowej i zrobiono to z dużym znawstwem rzeczy.

Ekspozycja jest naprawdę niewielka, ale zawiera w sobie cechy jakich daremnie dotąd i z utęsknieniem wypatrywałem w polskich muzeach. Jeśli "duch twórczy" rozpłynie się z tej skromnej wystawki na cały, mający w sobie ogromny potencjał wystawowy teren fortów, może to być jedno z lepszych muzeów wojskowych Europy. Uwierzcie mi, ta dętologia ma swoje podstawy. Może jakiś przykład. Ależ proszę bardzo. Jest to pierwszy znany mi (w tym kraju) przypadek eksponowania wozów bojowych we wnętrzu. Umożliwia to pokazanie pojazdu z otwartymi włazami i drzwiami i odrestaurowanym wnętrzem, należnym wyposażeniem zewnętrznym, uzbrojeniem i manekinem żołnierza ubranym we właściwy mundur. Dobrym pomysłem było też pokazanie w tak niewielkiej przestrzeni typów czołgów za pomocą ich modeli w jednolitej i najpopularniejszej wśród modelarzy skali 1/35 i charakterystycznych elementów wyposażenia (radiostacje, uzbrojenie etc.).

Sporo nastroju ma, zrealizowana na skrawku przestrzeni (około 2 metry kwadratowe), wystawa dotycząca broni pancernej powstańców w Powstaniu Warszawskim. 3 modele, kilka zdjęć , parę cegieł z workami z piaskiem i MG-34 leżącym na wierzchu. I wystarczy. Skoro wspomnieliśmy już o potencjale, chciałbym też zdradzić kilka tajemnic i napisać coś o wspomnianych perłach. Sama wystawa rozpoczyna się od kilku, zdawałoby się niepozornych kawałków złomu, a są to jak najprawdziwsze fragmenty 7TP i TKS'a. Strasznie ciekawie jest zobaczyć z bliska szczątki tych znanych pojazdów.

W czwartej, niedostępnej jeszcze dla zwiedzających, sali stoi sobie znany nam z ekspozycji Muzeum Wojska Polskiego w Alejach Half-track, tyle tylko że nie jest to żaden przeciętny M3 czy M4, a jak najbardziej unikatowy przeciwpancerny T48 z armatą 57mm, co zresztą brzmiałoby dużo lepiej w "natowskich" czasach niż SU-57. O ile można współczuć naszej Ludowej Armii, że dostał się jej taki sprzęt (zrobiony w 1943 roku przez USA dla Anglików, którzy, po stwierdzeniu jego słabości wepchnęli go w Lend-Lease'ie Rosjanom, którzy wcisnęli go nam) to w końcu powinniśmy się cieszyć z korzystnego zbiegu okoliczności, który pozwala teraz cieszyć się takim eksponatem. O równie zagmatwanym zbiegu zdarzeń można mówić w przypadku jednego z eksponatów, nadal ukrytego na terenie magazynów za ziemnymi wałami fortu. Nie tylko bowiem przed trafieniem do nas okrążył on prawie całkowicie kulę ziemską (do kompletu zabrakło Atlantyku) ale też przekraczał granice ideologiczne. Mowa o amerykańskiej haubicy samobieżnej M-108. Po wyprodukowaniu pojechała wraz z armią amerykańską do Wietnamu, tam, po "zjednoczeniu" przeszła w ręce jedynie słusznej armii Wietnamu Północnego, by potem poprzez, jak rozumiem, Polską Misję Wojskową, trafić nad Wisłę.

O ile ten ostatni obiekt jest ciekawy dla nas, lecz nie stanowi żadnej sensacji dla zachodnich muzeów to dwa kolejne powinny je przyprawić o wysypkę z zazdrości. Mowa o dobranej parze, 18-tonowym ciągniku Sdkfz. 9 i najcięższej holowanej artylerii Wehrmachtu K18. Smoka z Sadyby oglądamy (to znaczy jeszcze nie oglądamy, bo wszystkie eksponaty nie mieszczące się w kategorii broni pancernej Wojska Polskiego ukryte są na razie w magazynowej części muzeum) akurat w wariancie moździerza kal. 21cm i wrażenie jest stosowne tj. duże. A za fortowymi wałami kryje się jeszcze sporo niespodzianek .

Jak tam dojechać:

Wystawa Broni Pancernej przy Muzeum Katyńskim, ul. Powsińska 13 w Warszawie.
Wystawa czynna w godzinach 10 - 16 od środy do niedzieli. Najlepszy, moim zdaniem, dojazd z Centrum metrem do stacji Służew i stąd autobusem 189 w kierunku Wisły, gdyż ma on pętlę przy samym muzeum. Można też dojechać autobusami jadącymi ul. Powsińską do Wilanowa, wysiadając przy skrzyżowaniu z św. Bonifacego (centrum handlowe i bazar) i idąc około 250m. w stronę Wilanowa. Tak samo, tj. Czerniakowską i Powsińską dojeżdża się do muzeum samochodem.
 

 

Opracowanie
Alvar Hansen - Młody Technik - październik 1998

początek strony