gora

Lotnicze historie

 


Polski RWD nie doleciał do Pragi
Wspomnienie o polskich pilotach - bohaterach

Od końca sierpnia 1932 roku Franciszek Żwirko, Stanisław Wigura byli jednymi z najsłynniejszych Polaków. Zwycięstwo w prestiżowych zawodach lotniczych “Challenge”, pokonanie faworyzowanych Niemców w ich własnym kraju, niezwykle wysoko oceniany ich samolot RWD-6. To były fakty, które uczyniły ich bohaterami nie tylko w ojczyźnie.

Popularność Franciszka Żwirki w Bydgoszczy była wyjątkowa. Pilot nim stał się sławny na całą Polskę, uczył się w bydgoskiej Szkole Pilotów. Skończył ją w 1923r., by przejść do Wyższej Szkoły Pilotażu w Grudziądzu. Cały czas utrzymywał jednak kontakt z Bydgoszczą. W 1925r. został instruktorem w Szkole Pilotów, którą sam niedawno ukończył. W 1928r. w naszym kościele garnizonowym wziął ślub z Agnieszką Kirską. Dwa lata później przyszedł na świat Żwirko Junior.
Ogromna popularność, jaką w 1932r. zyskał pilot, spowodowała, że dla niego i Wigury posypały się zewsząd zaproszenia na imprezy i zawody lotnicze. Kilkanaście dni po swoim triumfie mieli być ozdobą święta lotniczego w Pradze. Ich koledzy polecieli dzień wcześniej, ale Żwirko marudził. Chciał pobyć dłużej z żoną i dwuletnim synkiem. Wigura w końcu uległ swojemu towarzyszowi i zgodził się przesunąć wylot o jeden dzień.
Do lotu do Pragi lotnicy wystartowali więc dopiero w niedzielę, 11 września, kilka minut po szóstej. Nie spojrzeli nawet na prognozy meteorologiczne. Niewiele ponad dwie godziny później przekroczyli granicę z ówczesną Czechosłowacją i dotarli nad Cierlicko. Była potworna wichura a szalejący huragan porywał do góry snopki siana, zebranego z pól.
To tutaj wspaniały RWD-6 wpadł między latające snopki siana. Żwirko czym prędzej zawrócił w stronę Cieszyna, żeby wydostać się z potwornej burzy. Ale “erwudziak” świetny na zawodach był samolotem lekkiej konstrukcji, krytym płótnem. Zdołali dolecieć tylko nad Kościelec w Cierlicku gdzie się rozbili.
Z opowiadań świadków wynikało, że nagle zaczęło nim przewracać i spore kawałki zaczęły z niego lecieć. Jedno skrzydło się urwało i poleciało na drugi koniec lasu.
Na początku znaleziono tylko Wigurę. Żwirki nie było. Dopiero po chwili zobaczyli jego ciało pod małym drzewkiem.W oczy uderzały dwa wysokie drzewa, których wierzchołki ściął spadający samolot. Od razu zyskały miano “masztów śmierci”.Ciała zabrano na wóz, przykryto i odwieziono do kostnicy przy kościele w Kościelcu. Ludzie zabierali na pamiątkę rozrzucone fragmenty samolotu.
Dzień później ks. Oskar Zawisza z kościoła na Kościelcu odprawił nabożeństwo żałobne. Wygłosił piękne kazanie. Potem zwłoki przetransportowano do Czeskiego Cieszyna. Tutaj na ulice wyszły tysiące ludzi. Byli politycy i wojsko. Przy trumnach szło w asyście dwóch czeskich generałów. Przez główny most przewieziono je do polskiej części miasta, skąd pojechały do Warszawy. Ilość żegnających ich na Powązkach ludzi można by porównać tylko z pogrzebami takich postaci jak marszałek Piłsudski. Miejsce na Kościelcu, w którym rozbił się samolot, nazwano Żwirkowiskiem. Stanął tu brzozowy krzyż na którym powieszono skrzydło lotnicze. Niedługo później ze składek z Zaolzia wybudowano kaplicę – mauzoleum. Aeroklub w Brnie zamówił u rzeźbiarza Juliusa Pelikana, pomnik. Ten nie dotarł jednak na miejsce.
Podczas wojny Żwirkowisko zostało doszczętnie zniszczone przez okupantów. Zburzono mauzoleum, zlikwidowano “maszty śmierci”. Po wojnie miejsce to odnowiono, w 1950r. ustawiono pomnik lotnika dłuta Pelikana. Poniżej stoją dwa symboliczne groby lotników i kamień z napisem, który zachował się sprzed wojny. Jego treść brzmi: “Żwirko i Wigura -11.9.1932"

Jak dojechać do Cierlicka?
Dojeżdżamy do przejścia granicznego w Cieszynie-Boguszowicach. Stąd kierujemy się prosto na Chotebuz. Po około 3,5 km skręcamy w lewo. Jedziemy prosto i dojeżdżamy do głównej drogi, gdzie po przejechaniu około półtora kilometra skręcamy w prawo na Terlicko (Cierlicko). Przejeżdżamy przez Stanislavice i dojeżdżamy do wzgórza Kostelec (Kościelec). Koło kościoła znajduje się tablica kierująca na Żwirkowisko.
 

 

autor: Łukasz Jeziorski (klasa 2at)(2003/04)
opracowanie własne na podstawie informacji z prasy

początek strony