Mamy zimę. Wszędzie pełno śniegu.
Spadł nocą zdrajca i cicho legł. Przed naszym domem, na ulicy, przed szkołą i na
jej terenie też. Ale do szkoły dojechać trzeba. Tuż po feriach, kiedy opady
śniegu były bardzo intensywne, dojazd na zajęcia był wyjątkowo trudny. Ci,
którzy wystali swój czas na przystankach autobusowych nie musieli martwić się,
gdzie zaparkują swoje samochody.
Część z nas, zarówno nauczyciele jak i uczniowie, dojeżdźa do szkoły własnymi
autami. A tu okazuje się, że dookoła szkoły brakuje miejsc parkingowych, bo
wszędzie leżą zwały śniegu. Parking szkolny też zmniejszył się o około 20
procent. Co bardziej zapobiegliwi uczniowie postanowili więc, nie zważając na
ewentualne konsekwencje, złamać obowiązującą u nas zasadę, że uczniowie nie
parkują swoich samochodów na terenie szkolnym i zaparkowali - przed
nauczycielami - na szkolnym parkingu.
Ale życie jest takie, że nie wszystkim się wszystko udaje. Jeden z naszych
milusińskich - pomimo wcześniej zwracanej mu uwagi - za nic miał wszelkie
zakazy. Do czasu... Czwartek 4 lutego okazał się dla niego pechowy. Jego
samochód został zablokowany - rękami i łopatami kolegów - śniegiem do wysokości
maski silnika. Towarzyszyło temu wielkie zainteresowanie i ogólny śmiech
społeczności szkolnej, a nieszczęśnik miał problem z wyjazdem. Naklejka na
szybie dobitnie wskazała, że tutaj obowiązuje ZAKAZ PARKOWANIA samochodów
uczniów. Mamy nadzieję, że niesforny kierowca wyciągnie naukę z tej lekcji
życia.
|