Jak daleko trzeba cofnąć się w dziejach motoryzacji, by
sięgnąć do pierwszych testów zderzeniowych? W sposób kompleksowy, oparty o
przejrzysty program, zaczął przeprowadzać je Mercedes w latach
czterdziestych XX wieku, w czasach gdy nie znano jeszcze pasów
bezpieczeństwa. Symulowane zderzenia pozwalały określić wytrzymałość
konstrukcji na odkształcenia oraz skutki wypadku drogowego. Konstruktorzy
zaczęli otrzymywać cenne wskazówki. Pierwsze crash-testy przysparzały
jednak sporo problemów, np. z napędem aut pozbawionych kierowcy. Szukano
różnych rozwiązań. Korzystano nawet z napędu rakietowego. Przez kilka
dziesięcioleci testy zderzeniowe miały jedną wspólną cechę: były testami
fabrycznymi. I chociaż owocowały konkretnymi rozwiązaniami podnoszącymi
bezpieczeństwo, nie zawsze były miarodajne. Zwłaszcza w zakresie badania
skutków kolizji dla jadących w samochodach ludzi. Firmy szczególnie
dbające o bezpieczeństwo budowały nawet ogromne centra badawcze. Zderzały
samochody w różnych konfiguracjach, by uzyskać jak najlepsza wiedzę o
swoich modelach. Pozostawał jednak problem różnych norm u każdego
producenta i różnych metod przeprowadzania testów.
Sytuacja zmieniła się w 1997 roku wraz z powstaniem
organizacji Euro-NCAP czyli Europejskiego Programu Oceny Nowych
Samochodów. Specjalny test przeprowadzany jest losowo dla danego segmentu
aut. Jest to wspólny program Międzynarodowej Federacji Automobilowej FIA,
Automobilklubu Niemiec oraz pięciu wybranych Ministerstw Transportu z
państw i regionów Unii Europejskiej. Finansowe środki zapewnia w pierwszej
linii Unia Europejska w połączeniu ze stowarzyszeniami konsumenckimi i
automobilklubami. Do programu Euro-NCAP przystąpiła większość krajów Unii
Europejskiej, w zeszłym roku doszło do porozumienia z amerykańskim NHTSA i
japońską OSA.
Pierwsze testy przeprowadzone przez Euro-NCAP odbyły się w końcu 1996
roku. Ponieważ ich wyniki ogłoszono dopiero w lutym 1997 roku, zwykło się
przyjmować, iż działalność tej organizacji rozpoczęta się właśnie wtedy.
Historia jej testów sięga roku 1994, gdy Komisja Unii Europejskiej po raz
pierwszy wydała dyrektywę dotyczącą bezpieczeństwa zderzeniowego nowych
samochodów. Już wtedy większość postulatów była oczywista, ale tylko kilka
najbardziej prestiżowych firm motoryzacyjnych naprawdę przykładało się do
ochraniania pasażerów swych aut.
Dziś - w wielkiej mierze dzięki Euro-NCAP i jego doskonalej współpracy z
podobnymi organizacjami na świecie - nie ma możliwości dopuszczenia do
ruchu samochodu, którego producent nie udokumentuje zaliczenia
podstawowych prób w zakresie odporności karoserii i kabiny na kolizje oraz
działania stosowanych fabrycznie elementów podnoszących bezpieczeństwo.
Planując test danego auta, Euro-NCAP nie informuje o tym producentów, lecz
w anonimowy sposób nabywa u dealera danej marki samochód konkretnej klasy,
po czym wraz z innymi autami poddaje go próbom i dopiero wtedy podaje
wyniki do wiadomości publicznej. Co istotne, jednym z najważniejszych
założeń jest, by nabyty i badany model był w wersji podstawowej pod
względem specyfikacji wyposażenia - podstawowej w sensie rynku całej Unii
Europejskiej. Zatem nawet jeśli na przykład w Niemczech dany model jest
wyposażany w cztery airbagi, ale w Portugalii ma tylko jedną poduszkę
powietrzną, z pewnością Euro-NCAP przebada właśnie tę uboższą wersję.
Badania są tajne i odbywają się bez wiedzy wytwórcy, choć zdarzają się
wyjątki. Dotyczą one sytuacji, gdy po informacji z Euro-NCAP o wykonanym
teście producent sam występuje o przeprowadzenie dodatkowej próby, płacąc
za nią. Także wówczas pojazd nabywany jest na zasadach ogólnych.
Jeśli zaś chodzi o same testy, przyjęto założenia naukowe, ale i
“zdroworozsądkowe". Ponieważ fizycznie niemożliwe jest symulowanie wypadku
samochodowego w taki sposób, żeby jego wyniki były miarodajne dla każdego
kierowcy i każdych warunków, wybrane przez NCAP kryteria reprezentują w
tej chwili najczęściej spotykane typy kolizji, to jest czołowe i boczne, a
także uderzenie pieszego.
  |
Testowe zderzenie czołowe jest czołowe tylko częściowo, co nazywa się
off-set. Oznacza to, iż samochód uderza w przeszkodę nie całą powierzchnią
przodu, ale tylko powierzchnią 40% pasa przedniego, po stronie kierowcy.
Przeszkoda jest odkształcalna i ma masę odpowiadającą masie auta
testowanego. Prędkość odpowiada średniej dla zderzenia czołowego w
warunkach miejskich, czyli 64 km/h. |
 |
Ochrona |
 |
dobra |
dostateczna |
graniczna |
słaba |
brak ochrony |
|
Odczyt na manekinach pokazujący poziom ochrony poszczególnych
części ciała |
  |
Symulacja zderzenia bocznego polega na wbiciu
w bok stojącego auta deformowalnego, aluminiowego bloku z prędkością
50 km/h. |
 |
Odmianą tej próby jest tzw. test słupa
symulujący kolizję boczną z drzewem lub latarnią po poślizgu albo z
pojazdem mającym zderzak dużo wyżej od auta osobowego.
Próbę tę przeprowadza się z autami wyposażonymi w air-bagi chroniące
głowy, a więc boczne wydłużone lub kurtynowe. Polega ona na wbiciu z
prędkością 29 km/h
pionowego słupa o średnicy 254 mm w bok samochodu na wysokości
środkowego słupka po stronie kierowcy. (rys.- badanie dla ruchu
lewostronnego) |
 |
W braku przepisów o ochronie zapewnianej
pieszym podczas potrącenia Euro-NCAP opracował własną próbę w tym
zakresie. Tu zamiast manekinów - jak w przypadku pozostałych dwóch
typów prób - stosuje się kilka odrębnych urządzeń pomiarowych. Są
one wstrzeliwane z prędkością 40 km/h na karoserię auta dokładnie w
tych miejscach, gdzie statystycznie najczęściej uderzają części
ciała potrąconych pieszych podczas kolizji. |
NCAP bada również skutki kolizji samochodu z pieszym.
Robi to wszystko w oparciu o jednolite normy, zawsze w taki sam sposób.
Dzięki NCAP dbałość o bezpieczeństwo w samochodach stała się powszechna.
Rozpowszechniły się ujednolicone systemy ochronne, takie np. jak mocowanie
fotelików ochronnych dla dzieci ISOFIX. Najmłodsi mogą być przewożeni przy
zachowaniu najwyższej ostrożności, a ten sam fotelik można stosować
wymiennie w różnych samochodach. System ISOFIX obejmuje znormalizowane
elementy mocujące stosowane przez wszystkich producentów. Korzyści są
wymierne. Fotelik zamocowany jest pewnie, zawsze w taki sam sposób.
Testy NCAP to dzisiaj najbardziej miarodajny wskaźnik poziomu
bezpieczeństwa nowych aut wchodzących na rynek. Nie zrezygnowano jednak z
testów fabrycznych. Poziom zabezpieczenia samochodów wzrósł tak znacząco,
że koncerny mogą pokusić się o coraz bardziej drastyczne próby, np.
kolizje pojazdów różnych klas.
Klub zdobywców najwyższej noty w testach NCAP - pięciu gwiazdek - liczy
już 11 modeli. Najmłodszym bohaterem jest tutaj Toyota Avensis, która
otrzymała najwyższą ocenę w historii, i to według nowych, ostrzejszych
kryteriów z bardziej czułymi manekinami.
Jaka będzie przyszłość bezpieczeństwa?
Zapewne pójdzie ono w kierunku wskazanym przez prototyp Volvo SCC. Liczyć
się będzie nie tylko badana przez NCAP wytrzymałość karoserii oraz
skuteczność poduszek powietrznych. W tym zakresie osiągnięto tu niemal
perfekcję. Teraz kolej na między innymi interaktywne systemy i elementy
wspomagające kierowcę na drodze.
|